2005/11/28

oj

ojoj. głupieję. muszę odpocząć. posprzątać w chacie. i poczekać aż kurz w mojej głowie osiądzie na dnie mózgu. desperacko potrzebuję izolacji.

chyba mylę rzeczy, nadużywam terminów. było fajnie w grudniu, koło minimala, arala (bp?). kawy dużo, jakby urodziny kolegów, jeden głowa rozwalona, drugi ząb połamany. i mój chory film na temat jakiejś zdrady. jak już mi przeszło to było fajnie, może gdyby księżyca nie było, nie spamiętałbym tego tak skrajnie. zresztą, było prawie rano, grudniowy, śnieżny dzień, dużo alkoholu i kofeiny. szukam podmiotu, czegoś, na czym mógłbym to oprzeć (alkohol? ;-)), M.? odkrywam, że to nie to, wcale nie to, wtedy to było, ale M. obdarta z tej chwili jest sucha, mechaniczna. a ta chwila bez M. nie mogłaby zaistnieć. więc? może to nie o ludzi chodzi, a raczej o pogodę. albo substancje. to odkrycie, jak jedno z wielu składa mi się na bardzo ładny obraz, tak chcę to zapamiętać, przypadkiem może tak akurat to pamiętam.

słowa. co za bzdura!