2010/01/18

szczęście

ostatnio mam zalew dobrych dni. szczęście jest bardzo nie trendy, więc tutaj o tym nie piszę. niewiele piszę. co nie znaczy, że przestałem myśleć, wręcz przeciwnie. ale nie mam ochoty. szczęście to zbyt pozbawiony sarkazmu stan, żebym potrafił coś o nim napisać. szczególnie w tym zapomnianym przez boga miejscu. ;)

2010/01/15

tęsknie za amsterdamem

spedalone kluby. spaleni anglicy. najebani turyści. obrzydliwe, ociekające leidseplein. wąskie kanały. rowery. parki pełne kaczek.

buu, naprawdę nie myślałem, że tak będę tęsknił.

2010/01/05

postanowienia

tak, ja, człowiek poważny, mam zamiar w tym roku uczestniczyć w kolektywnym bezsensie, jakim są postanowienia noworoczne.

1. bardziej się wyjebać na wszelką krytykę.
w końcu jestem człowiekiem mądrym i jak już coś mówię, to raczej mam rację, a większość ludzi, którzy mi jej nie przyznają, robią to ze swojej głupoty lub ignorancji. ;-) uśmieszek ma tu oczywiście wprowadzać lekką nutę, ale ja naprawdę zauważyłem taką zależność.

2. więcej czasu spędzać z ludźmi.
jestem egocentrykiem, próba obrony przed tym stwierdzeniem byłaby syzyfową pracą. ale bez ludzi odczuwam ciągłą zimę i morowe powietrze.

3. medytować codziennie.
mimo gruntownej poprawy jakości mojego życia i w ogóle mnie podczas wszelkich okresów regularnej medytacji, ciągle pozwalam sobie na przerwy. odkładam praktykę w kąt, kiedy tylko poczuję odrobinę szczęścia i wracam do niej, gdy czuję się gorzej i chcę znowu coś naprawić.

4. skończyć z perfekcjonizmem.
krytyka siebie owocuje krytyką innych, a to z kolei już prowadzi do wyalienowania. mam nawyk skupiania się na tym, co w ludziach najgorsze, a odnajdowanie tych cech wychodzi mi całkiem nieźle. efekt wieloletniej praktyki perfekcjonizmu na sobie. chyba nie mogę sobie zarzucić, żebym szczególnie krytycznie był do kogoś nastawiony, ale jednak czuję, że krytyczne fakty na temat innych cały czas gdzieś krążą w mojej głowie i ma to głęboki, subtelny wpływ na moje działania.

tak naprawdę to jest znowu na temat krytyki, czyli mojego punktu 1., mianowicie ta samokrytyka gęsto czerpie z perfekcjonizmu. za dużo od siebie wymagam i to skutkuje w zawyżonych wymaganiach wobec innych.

5. ograniczyć prokrastynację.
nie odwlekać wszystkiego do ostatniej minuty.

tyle starczy. to jest to, co najważniejsze. taka jest moja lista na ten moment, dostosowana do mnie. mogę sobie teraz to czytać i sprawdzać, czy coś z tego wyszło. inni mogą czytać i sprawdzać, czy coś z tego wyszło. a ja, jak już mi o tym powiedzą i się okaże, że nie wyszło, mogę sprawdzić, czy chociaż pierwszy punkt mi wyszedł.

haha, jestem z siebie taki dumny. ;-p

2010/01/03

ostatni tydz.

po angielsku trudniej mi formułować problemy. moi znajomi z erasmusa byli tutaj tylko tydzień, ale bardzo odpoczęłem mentalnie. fajny tydzień.

ledwo pojechali, ledwo zdążyłem się przełączyć z powrotem na polski, świat zapełnia się coraz to nowymi problemami. po polsku mam więcej problemów, łatwiej mi je wypowiedzieć, mam więcej praktyki.

nie chcę jęczeć tutaj, jak niektórzy, narzekać na polską mentalność, której sednem jest właśnie narzekanie. nie chodzi o to, żeby teraz się gnoić. ja chcę być tylko szczęśliwy. chcę żyć lekko i nie rzucać sobie samemu kłód pod nogi. może to nie polska, może po prostu złymi ludźmi się otaczam, ale innych niestety nie znam.

i to ja ze sobą mam problemy, właściwie. ale siedzę w tym jak i my wszyscy, ja ze swoimi w tym, jak rodzynki w cieście. w mentalności problemów. ale nie mogę narzekać, właściwie nawet nie mam na co narzekać, dopóki, tak jak teraz, nie spojrzę na to z dalszej perspektywy. póki nie uda mi się wyłączyć na chwilę samokaleczących nawyków mentalnych.