2009/07/15

po amsterdamie

miałem dużo myśli, ale teraz już czuję pustkę. wracając busem do polski, świadomość pełnego bagażu przygniatała mnie okrutnie. wiedziałem, że cały mój dobytek znajduje się w bagażniku, nic w amsterdamie nie zostało.

głogów, dotarłem do mojego pokoju. otaczają mnie moje rzeczy. ważne rzeczy. pisałem o ważnych rzeczach na początku wyjazdu. czy coś, czego braku nie zauważam przez okres sześciu miesięcy można nazwać ważną rzeczą? kolejny raz nad tym myślałem, oglądając cały mój inwentarz. mój ołtarz star warsów. mój stos gier komputerowych które z jakiegoś zaszłego sentymentu zachowałem. co ja miałem w głowie? czemu tyle śmieci trzymam w pokoju? mój pokój krzyczy - sprzedaj teraźniejszość za przeszłość. sentymentalizm zawsze mnie zaślepiał i zajmował głowę. może dlatego, że wydawało mi się, że będę żył wiecznie. dzisiaj jeszcze mi się nie chce, ale jutro wyniosę te rzeczy.

dobrze było w amst. różnorodność kulturowa dała mi mocno do myślenia. pokazała, że można żyć i myśleć inaczej. zniechęca mnie polska mentalność. narzekamy. ja tutaj narzekam. wszyscy narzekają. ale nie wszyscy zawsze. być może ja jestem mistrzem narzekania. mój blog należy do bardziej cynicznych jakie w życiu widziałem. trwoga, nicość, brak nadzieji. ;-) to właśnie sprzedaję, chociaż w głowie często mam tyle optymizmu, że mi się wylewa. może dlatego właśnie, że widzę tak pozytywne prognozy, muszę dla równowagi reagować zdrową, dużą dawką cynizmu. odpycham tym ludzi. zawsze czułem, że to tak działa, wcześniej nic sobie z tego nie robiłem. miałem inne priorytety niż ludzie, ludzie byli daleko. więc narzekamy. tutaj wszyscy narzekamy. tutaj moje cyniczne i negatywne podejście do rzeczy specjalnie nikogo nie raziło. tam w końcu to zauważyłem. cynizmem się bronię, atakuję, żeby samemu nie być atakowanym. zdałem sobie sprawę, jak bardzo zmęczony byłem swoimi znajomymi z krk. tęsknie za nimi i chciałbym ich szybko zobaczyć, ale nasze układy i zajęcia ciągle zmierzały ku samodestrukcji.

trochę boję się tego powrotu, boję się krakowa. odechciało mi się w międzyczasie starych nawyków. nie chce mi się już pić wódki, tylko po to, żeby się znieczulić na parę godzin. wlewać w siebie kolejnych piw z nudy. konkurować o tytuł gwiazdy imprezy. więc będzie inaczej. stare imprezy, miejsca mi nie spasują. stare kombinacje znajomych pewnie również. chociaż tych już nie ma, domyślam się, że świat nie stanął w miejscu, jak mnie nie było. boję się, ale czuję pozytywny zastrzyk energii. wierzę, że sobie poradzę, teraz już będzie ok. będzie miło i przyjemnie. inaczej. czasem deszcz popada, potem zdarzy się zima i będzie znowu ciemno całymi dniami. ale już nigdy tak jak kiedyś. trochę się lękam, ale zarazem właśnie dlatego jestem ciekawy krakowa. widzę tak wiele możliwości w tym momencie, czuję się tak bardzo wolny.

mam 23 lata i może jeszcze dwa razy tyle przeżyję. pewnie nie. ostatnie pół roku było przyjemne, dobrze się bawiłem, ale ostatnie pół roku było też ważne dla reszty życia. przestałem się bać ludzi. nie ma już powrotu, ale to świetnie, nie chcę wracać.

2009/07/01

hi / lo

wróciła z wyprawy, wyraźnie pewna siebie, ale jeszcze bez śladu arogancji. to nie był mój dzień ani godzina na starcia, mój instynkt mi podpowiadał, że to będzie szybka herbata. poszliśmy do kuchni. herbaty na stole. rozmawiamy. już na starcie popełniłem błąd - zakomunikowałem odmienny pogląd. potem było coraz gorzej. już prawie miałem się zbierać, kiedy dostrzegłem na środku stołu worek ziemniaków i mały nóż kuchenny w środku. bez większego zastanowienia wbiłem nóż w ziemniak i zamachnąłem się nim w stronę ściany. ziemniak odbił się i wiedziony siłą grawitacji upadł, a następnie potoczył po ziemi. bardzo śmieszne to było... - Co robisz?? - obdarzyła mnie tak krytycznym wzrokiem, jakbym tym ziemniakiem rzucił ją w głowę. - Nic - podkuliłem ogon. Sytuacja była dla mnie jasna, czułem to co ona wiele razy wcześniej. Dalsza dyskusja nie miała sensu. - To ja lecę! Śpij dobrze.

pewnie zapomniałbym o tym po pięciu minutach. ostatnio nie jestem równie reaktywny jak kiedyś. pewnie dlatego, że przestałem pić. nie odszczekuję, raczej słowa we mnie wsiąkają. wchłaniam i się uczę. o sobie, o nich nie potrzebuję. oni tylko dostarczają mi lustra. bo w niej widzę siebie, z okresu ciągłych wzlotów i upadków, wahań nastrojów. arogancję, gdy jestem na górze i gniew, gdy ktoś zdaje mi się mnie stamtąd ściągać. ciekawi mnie, czy coś z tych nauk zapamiętam.