2009/08/09

off festival 2009 (terror squad)

to raczej nie jest post o off festivalu. to jest post o mnie na off festivalu.

było wspaniale. słońce świeciło, piwo się lało, ładne, wylansowane dziewczyny jak zwykle przechadzały się tu i tam, wizja ciekawych koncertów kusiła.

z tego roku wyniosłem względnie mało ciekawych kapel - spodziewałem się większej ilości - może właśnie dlatego, że "gwiazdy" tego roku były dość małego formatu. the national (?), health? health mi weszło. czas pokaże, jak to się skończy, ale tam, w tym klimacie, na leśnej scenie, doznałem. ;-)

nie chciałem mieć od tego offa zbyt wielkich oczekiwań. kojarzę, że zbyt duże oczekiwania kończą się rozczarowaniem. zatem po paru całkiem przyjemnych i ciekawych dniach w krakowie ze znajomymi z erasmusa pojechałem do mysłowic. przyjechałem dzień wcześniej (pierwszy, 'oficjalny' dzień, w który zarówno z pola namiotowego jak i okolic wiało pustkami i morowym powietrzem). jakkolwiek, jak mówię, nie chciałem popełnić błędu zawyżonych oczekiwań, po tym czego doświadczyłem rok temu, twarz mi się sama śmiała. nie chcę tutaj się roztkliwiać nad niezwykłością doświadczania i spędzania czasu w ten sposób... ;-) wiem, że nie powinienem się przyzwyczajać. życie to nie bajka, czasem jest jak w raju, chwilę później wszystko zmyka. i czasem można próbować ten stan utrzymać, ale to zawracanie kijem rzeki. czasem takie próby polegają na wlewaniu w siebie większej ilości browarów, próbując utrzymać przyjemny stan i dobrą zabawę, czasami chodzi o 'uszczęśliwianie' otoczenia na siłę - przesadne dbanie o doświadczenia innych. trwa walka z grawitacją, ale nic z tego nie będzie. zachłannym być nie można nie ze względu na sztywne zasady moralne, ale dlatego, że zachłanność już na nieco tylko dłuższą metę zwyczajnie nie działa. w najlepszym wypadku poczuję mdłości od nadmiaru tego samego smaku, w przeciętnym - efekty uboczne wezmą górą nad zamierzonym efektem.

j. i b. w piątek spruli się jak szmaty. i ja też, nieco. standardowo przez dwa dni narobiliśmy niegroźnego syfu i czuję się z tym tak świetnie!

podsumowując, przez te parę dni dostałem naprawdę ogromny zastrzyk serotoniny, jutro muszę (i chcę) wrócić do szarej rzeczywistości, ale myślę, że będzie trochę inaczej. za każdym jednym razem jest nieco inaczej. bardziej kolorowo i optymistycznie. jest fajnie.