2010/03/01

medytacja

jeżeli jesteś jedną z osób, której próbowałem lub obecnie próbuję sprzedać medytację, znaczy to, że najpewniej ciebie lubię i życzę ci dobrze. medytacja to przejebanie trudny produkt do sprzedania w dzisiejszym świecie. większość ludzi wrzuca to do jednego worka z religią w najlepszym wypadku, a często jest o wiele gorzej, taroty, magia i szeroko pojęta ezoteryka. no i o ten image często się rozchodzi. zachodniej wróżki, wschodniego mnicha. dzisiaj dobry PR leży gdzie indziej. nauka, logika, a bardziej kulturowo - luzactwo, bycie hardkorem, sukces. i wszystko byłoby ok, gdybyśmy tak nie wiązali tego co robimy z obrazem siebie. żeby medytować nei trzeba golić sobie głowy, zakładać habitu, kupować kart tarota, nie trzeba również być nudnym nerdem, nie trzeba przestać ćpać / pić / palić / grzeszyć. używki korelują z koncentracją, a ta przydaje się do medytacji, ale to są prawa chemii umysłu, to nie wynika z żadnych sztywnych zasad ustalonych wieki temu przez jakiegoś wielkiego szu. podobnie seksoholizm nie sprzyja poznaniu świata. ciężko ujrzeć, jakie rzeczy naprawdę są, kiedy ciągle jest się skupionym na pożądaniu. każda z pozornie dogmatycznych reguł, dotyczących systemów medytacyjnych, nabiera więcej sensu, gdy jest się świadomym, o co w niej chodzi. co nie znaczy, że należy trzymać się jakichkolwiek sztywnych reguł. to znaczy, że dobrze jest być świadomym interakcji zjawisk, żeby np. nie pić do rana przed ważnym egzaminem.

uważność ma pewnym poziomie zdaje się być czymś nienaturalnym. kończę medytować, wstaję z poduszki, ale coś się zmienia. przestaję się motać jak zwierzę, chociaż, a może dlatego, że wyraźniej widzę, że jestem skomplikowanym zwierzakiem. bywa, że mój intelekt przechytrza instynkt. czasem słysząc głośny huk, lub jego społeczny odpowiednik, już nie zrywam się instynktownie do biegu. czuję adrenalinę, czuję każde uderzenie serca, ale odruch znika, pojawia się wolność wyboru. i jest to coś, czego nie sposób zrozumieć inaczej, niż z autopsji. standardowo, bez uważności, dzieje się inaczej. każdy z nas czasem wykazuje większą dawkę samokontroli, czasem mniejszą. wynika to z chemii umysłu, na którą z kolei wpływa cały zestaw okoliczności. raczej nikt się nad tym nie zastanawia. jeżeli ta kontrola akurat przypadkiem jest i działamy zgodnie ze swoim zadowalającym obrazem siebie, to jest zadowolenie, satysfakcja. kiedy tej kontroli przypadkiem nie ma, instynktownym odruchem jest szukanie wymówek, by się oczyścić. przed samym sobą, przed innymi. powtarzamy te schematy bez przerwy, latami, nie zauważając, co tak naprawdę dzieje się w umyśle. może o to chodzi w tytule książki osho "medytacja - pierwsza i ostatnia wolność". nie wiem, książki nie czytałem, osho kojarzył mi się zawsze z szamanem, jestem w tym temacie nieświadomy i nie zamierzam tego zmieniać. tytuł mi utkwił w głowie.

ludzie czasem mnie pytają, jak to jest medytować, po co medytować. odpowiadam, zdawałoby się, wymijająco, że trudno powiedzieć. ale ja naprawdę nie wiem co odpowiedzieć. mogę rzucić z pamięci kilka efektów. zdrowie, nie tylko mentalne, lepsza koncentracja, pamięć, kreatywność. ale to są jedynie korzystne, przyjemne skutki uboczne. właściwa przyczyna tych skutków i sens spędzania czasu na poduszce tkwi w poznaniu, jakimi rzeczy naprawdę są. ale to wciąż jeszcze trudno mi wykrztusić, medytacja ma słaby PR na zachodzie, a ja nei chcę stracić etykiety racjonalisty, za którego się uważam. ale mogę wam tutaj spróbować wcisnąć książkę, od której dla mnie to się lata temu zaczęło. może to dla was.

EN: Mindfulness in plain english
PL: Vipassana w prostych słowach

Vipassana meditation is inherently experiential. It is not theoretical. In the practice of meditation you become sensitive to the actual experience of living, to how things feel. You do not sit around developing subtle and aesthetic thoughts about living. You live. Vipassana meditation more than anything else is learning to live.