2008/06/05

powered with alcohol

to pisanie bloga zawsze we mnie wywoływało sprzeczne uczucia. przeważnie, jak już piszę jakieś wielkie mądrości, robię to w stanie, w którym niekoniecznie zdaję sobie sprawę, co ja tak naprawdę mam na myśli. i jak już, powiedzmy, się ogarnę, to nie pamiętam, o co mi właściwie chodziło. pozostaje tylko jakiś kac moralny, że oto ja, ambitny i z aspiracjami na logiczne postępowanie w każdej sytuacji, dałem się zmotać, jak wielu innych, zabrakło mi cierpliwości, żeby przeczekać moje sensacyjne, krótkotrwałe przebłyski mądrości. z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie coś, przynajmniej w większości z nich, jest. powstały przez osiągnięcie jakiegoś poziomu otwartości na nowe idee, pod wpływem różnych substancji, niekoniecznie pochodzących z zewnątrz, jednak ciężko rozgraniczyć, gdzie się kończy otwartość, gdzie zaczyna chaos, głupota, przekłamane alkoholem składanie faktów prowadzące do fałszywych wniosków. przez wpatrywanie się w jedną myśl łatwo zatracić ogólny obraz. i leżą sobie te posty, z powodów historycznych. nie sądzę, żebym kiedykolwiek miał je przeczytać, leżą podobnie jak stare nieużywane graty na strychu. na wypadek, gdyby jeszcze kiedyś miały się przydać, chociaż to się nie stanie.