2009/02/27

przerwa

"what the fuck..." usłyszałem stojąc przed drzwiami windy. chłopak nieznanej narodowości w kręconych włosach przejechał się o kilka pięter za dużo. mimo wyraźnie zmęczonej, kacowej twarzy nie ukrywał frustracji.

wczoraj byliśmy w knajpie, o'reilly, irish pub, blisko dam square. oczywiście było extra, jak to w szkockich pubach z telewizorami i eurosportem, nic dodać nic ująć. ciekawsza część wieczoru tkwi w tym, co było potem. więc potem poszliśmy do abraxas.

(to jeden z tych postów, których pisanie przerwałem w trakcie impulsu pisania posta. większość z nich nigdy nie jest publikowana, myśl mija tracę obraz całości). ale nie tym razem. ok, poszliśmy do abraxas, wyglądało to mniej więcej tak:


potem już tylko jechałem krakowem przez amsterdam. kolejna pełna miłości historia ucieka w zapomnienie. supergrass - butterfly.