2009/03/05

pesymizm

kolejny post na moim apatycznym, postapokaliptycznym, pozbawionym nadziei blogu. mam kilka przesłanek dlaczego mój blog jest taki pochmurny.
  • może to być spowodowane tym, że autorzy książek, które lubię czytać lansują się na cynicznych, sceptycznie nastawionych do wszelkich wartości bezbożników;
  • odkąd pamiętam, że zacząłem analitycznie myśleć, starałem się podważać wszelkie wartości (nie dlatego, że polubiłem nihilizm, wręcz przeciwnie, chciałem pewne trwałe, niepodważalne logicznie (cokolwiek to znaczy) wartości znaleźć);
  • najprawdopodobniej od czasu do czasu cynizmem poprzez sarkazm się zasłaniam. to proste, łatwe i bezbolesne;
  • wątpienie, kiedy większość nie wątpi (czyli pewnie zawsze, ciężko to wiązać z tymi czasami) przeważnie jest wyrazem posiadania wyobraźni, lub może bardziej - braku ignorancji wobec faktów;
  • może dlatego, że jak zaczynałem pisać, a było to bardzo dawno temu, byłem głęboko w procesie podważania wartości i to wtedy był mój lans, a więc i moralny obowiązek wobec siebie szerzyć zwątpienie;
  • może to przez pierwszego papierosa, którego nigdy nie powinienem dotykać;
  • może dlatego, że w dzieciństwie słuchałem nirvany ;)
  • może przez sny o końcu świata, które czasem miewam, a do których już na tyle przywykłem, że odczuwam je neutralnie;
może kogoś tym oszukuję. na co dzień jestem raczej pozytywnie nastawiony do życia. mam za sobą już pierwszą wielką niespełnioną miłość i różne podobne traumy, powiedziałbym, że jak na mój wiek, to całkiem ich wiele. więc to mam z głowy. coś zawsze może się nie udać, ale nic się nie zapowiada, w tej chwili nie mam powodów do logicznie zasadnych fobii. chociaż to tutaj może inaczej wyglądać.

wydaje mi się, że czasem muszę napisać takiego posta, by się wytłumaczyć. oczyścić z zarzutów, które sam sobie tworzę. tym razem pesymizm.