- może to być spowodowane tym, że autorzy książek, które lubię czytać lansują się na cynicznych, sceptycznie nastawionych do wszelkich wartości bezbożników;
- odkąd pamiętam, że zacząłem analitycznie myśleć, starałem się podważać wszelkie wartości (nie dlatego, że polubiłem nihilizm, wręcz przeciwnie, chciałem pewne trwałe, niepodważalne logicznie (cokolwiek to znaczy) wartości znaleźć);
- najprawdopodobniej od czasu do czasu cynizmem poprzez sarkazm się zasłaniam. to proste, łatwe i bezbolesne;
- wątpienie, kiedy większość nie wątpi (czyli pewnie zawsze, ciężko to wiązać z tymi czasami) przeważnie jest wyrazem posiadania wyobraźni, lub może bardziej - braku ignorancji wobec faktów;
- może dlatego, że jak zaczynałem pisać, a było to bardzo dawno temu, byłem głęboko w procesie podważania wartości i to wtedy był mój lans, a więc i moralny obowiązek wobec siebie szerzyć zwątpienie;
- może to przez pierwszego papierosa, którego nigdy nie powinienem dotykać;
- może dlatego, że w dzieciństwie słuchałem nirvany ;)
- może przez sny o końcu świata, które czasem miewam, a do których już na tyle przywykłem, że odczuwam je neutralnie;
wydaje mi się, że czasem muszę napisać takiego posta, by się wytłumaczyć. oczyścić z zarzutów, które sam sobie tworzę. tym razem pesymizm.