2010/03/18

alkohol (n), erystyka

wczoraj urodziny. od ponad dwóch tygodni pierwszy raz wlałem w siebie alkohol. czuję się, jakbym przebył długą drogę w międzyczasie. piję, rozmawiam, pojawia się pijacka przepychanka. znowu muszę bronić siebie. im jestem słabszy, tym moje ego silniejsze. myślę sobie - pewnie wygram, umiem postawić na swoim, nawet kiedy nie mam racji. ba, kiedy ego bierze górą, ja często wiem, że nie mam racji. ale to racja jest pożądanym towarem, nie prawda, ta druga mnie wtedy nie interesuje. jeżeli uda mi się wylansować swój pogląd, jakkolwiek absurdalny by on nie był, wygrałem. to ze mną robi alkohol. nie twierdzę, że substancja zawiera w sobie tą, a tą cechę. po prostu jestem mniej uważny, chemia atakuje, a ja w którymś momencie już nie pamiętam, kim naprawdę jestem, zaczynam funkcjonować reaktywnie. odbijam piłeczki. robię się w tym co raz lepszy, chociaż logicznie rzecz biorąc, racja nie zawsze leży po mojej stronie.