2012/04/19

melanchokol

myśląc o alkoholu... nie tyle lubię jego wpływ na mnie, co sam proces picia. sam proces picia ma w sobie tą żywą nadzieję, żywą wizję czegoś przyjemnego, fajnego. proces picia ma w sobie posmak wszystkich niezwykłych wydarzeń, które zdają mi smakować bardziej w przeszłości, niż teraźniejszości, bardziej z perspektywy.

skoro tak przyjemnie to pamiętam, to musiało być fajnie, chociaż siebie, tam, odczuwającego "fajnie" już tak dobrze nie kojarzę - może byłem zbyt pijany. wschody słońca, głogowska odra, głogowski mayday, miasteczko studenckie kraków, opener, off festival, amsterdam, to miejsca niezmiennie kojarzące mi się z sielanką, pewnie nieprzypadkowo takie, na których myśl czuję alkohol w ustach i o których myślę, gdy czuję alkohol.

i na tym właśnie polega melancholijny alkoholizm, tak myślę. związaniu skojarzeń niezwykłej przeszłości z substancją, która je przywołuje.