2012/08/26

melanchomuzyka


musi być coś boląco-przyjemnego w tym szczególnym typie użalaniua się nad sobą - melancholii, skoro można tak bardzo się zapętlić w tym uczuciu. u mnie zawsze to się wiąże z jakąś muzyką, na którą padło w momencie, kiedy postanowiłem się nad sobą porozczulać. później odtwarzając te same utwory, nawet miesiące później - znowu czuję to samo - uczucie bycia zdradzonym, przygnębienie, bezsilność, czasem nawet przez moment czuję jakiś zapach.

i tak jak już kiedyś musiałem to zrobić, znowu muszę odcinać się od tej muzyki, żeby nie stać się jak paulo coelho, jak thom yorke, jak artur rojek, jak wszystkie heteroseksualne pedały świata, żeby dłużej nie patrzeć w dal, tylko być tu i teraz.